Rawa Blues Festival

 




... ja - Jan Pawul - Ślązak narodowości polskiej !!
______________________________________________________________________
Dolnoślązak z urodzenia (1952),
Ślązak z wyboru (1972) i do końca ...




Na początku lat '90 do pewnego momentu kolegowałem się dość blisko z Hansem Brumerem managerem Rawa Blues Festival oraz bliskim koleżką Irka Dudka, szefa festiwalu. Hans znając moje znajomości angielskiego polecił mnie Dudkowi na tłumacza i opiekuna gwiazd festiwalu.

No i byłem tym tłumaczem na festiwalu w 1993 roku dla Curtis Knight, Nicki Buzz oraz w 1994 roku dla Joanna Connor, Luther Allison.





Narobiłem się po nocach jak przysłowiowy osioł. Współpraca z Dudkiem skończyła się gdy kolejny raz (po festiwalu w 1993 roku) okazało się, że pracuję za darmo (1994) czyli, że zostałem rąbniety na kasę - kasę niewielką jak dla Dudka co sprawę czyni ohydniejszą.

Przypominam sobie dość śmieszne i żałosne zarazem zdarzenie. Gwiazdą festiwalu Rawa Blues w 1993 był amerykański bluesman i odkrywca Jimi Hendrixa - CURTIS KNIGHT. Pokazywałem mu Katowice, rozmawialiśmy dużo o różnych sprawach i jakoś tak z lekka mnie chyba polubił. Dał mi nawet na pamiątkę naszego spotkania - unikalna (nie można jej już nigdzie kupić) książkę o Hendrixie, którą napisał - "Jimi by Curtis Knight".




Kiedy pewnego dnia CURTIS KNIGHT zasiadł do obiadu w Spodku a dokładnie na jego tyłach w restauracji 'Olimpijska' w Katowicach - ja - tłumacz i opiekun jak zwykle (tak mi nakazał Dudek) miałem stać z dala od stołu przy drzwiach i podchodzić tylko na żądanie gwiazdy by coś przetłumaczyć jeśli zaszłaby taka potrzeba. CURTIS KNIGHT jednak "zepsuł to Dudkowe zarządzenie i przywołał mnie do siebie oraz kategorycznie zaprotestował by mnie, jego tłumacza i opiekuna traktowano jak człowieka podrzędnej - jakiejś niewolniczej kategorii. Zażądał mianowicie abym usiadł koło niego i spożywał obiad tak jak on.

Wyjaśniałem mu, że Dudek mi zabronił, ale CURTIS KNIGHT miał gdzieś zarządzenia Dudka ! Aby nie zaognić sytuacji usiadłem koło gwiazdy festiwalu i zajadałem się pysznym obiadkiem. Potem Dudek (ustami swego managera festiwalu którym był wspomniany Hans Brumer) zgłaszał do mnie ogromne pretensje, że generuję mu koszta festiwalu spożywając obiad na jego koszt. Taki obiad był wart marne kilkanaście złotych, ale dla Dudka to był jakowyś problem na podobieństwo tych z jakich słyną Szkoci !?

W późniejszym czasie Dudek próbował mi psuć opinię w firmie fonograficznej Silverton dla której pracowałem sprowadzając różne licencje fonograficzne z USA i Europy. Psuł tą opinię tylko dlatego, że zjadając obiad z CURTISEM KNIGHTEM naraziłem go na "poważne" straty oraz, że nie chciałem pracować dla Rawa Blues Festival za darmo.

Sam festiwal wspominam paskudnie (za wyjątkiem kontaktów / pracy z gwiazdami). Jedynym fajnym efektem tego były owocne kontakty, prawie przyjaźnie dzięki którym mogłem (moja firma OTRO MUSIC) uzyskać licencje i wydać fajne płyty na rynek polski. Wydałem to z pomocą ówczesnej firmy fonograficznej ESKA z Zabrza.















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz